Koszty postępowania – sprawy cywilne

Pieniądze mają często wpływ na to, czy człowiek podejmuje jakieś działanie czy nie, czasem jest to nawet wpływ decydujący. Opłaca się czy nie? Warto czy nie warto? Stać mnie? Nie inaczej jest ze złożeniem pozwu. Trzeba mieć dobre rozeznanie, żeby ocenić szanse powodzenia sprawy. To jedno, ale koszty procesu również grają rolę, bo też pieniądze światem rządzą. Kto za sprawę zapłaci ma niebagatelne znaczenie.

Przybliżam zatem ogólne zasady ponoszenia kosztów w procesach cywilnych. Pieniądze spinają sprawę sądową jak klamra. Na początku należy pozew, wniosek opłacić.  W toku sprawy też czasem trzeba wyłożyć jakieś kwoty, a to na zaliczkę na poczet opinii biegłego, a to na ogłoszenie w prasie.

Czy jeśli raz wniosłem opłatę, to koniec i nikt mi niczego nie zwróci. Otóż co do zasady nie.

W orzeczeniu kończącym postępowanie w danej instancji sąd wystawia rachunek, rozlicza kwoty, które wpłynęły do sądu, ale też to co nie było wpłacone, za co sąd, a właściwie Skarb Państwa wyłożył tymczasowo jakieś środki. Orzeczeniem, w którym sąd rozlicza koszty może być przykładowo wyrok rozwodowy lub postanowienie stwierdzające zasiedzenie. Sąd przynajmniej ustala tam zasadę, według której koszty procesu mają być rozliczone pozostawiając szczegółowe rachunki referendarzowi sądowemu.

Czym się sąd kieruje?

Sprawy cywilne rozstrzygane są w postepowaniu procesowym albo nieprocesowym i te rozliczenie kosztów procesu wyglądają inaczej. Są procesy o rozwód, o zapłatę kwoty x i są postępowania nieprocesowe o stwierdzenie nabycia spadku, o dział spadku, o zasiedzenie, o podział majątku wspólnego.

Otóż w procesie podstawową zasada jest, że to strona przegrywając ma zwrócić stronie wygrywającej koszty procesu. Sad czyni to na żądanie strony, chyba że ta nie ma adwokata lub radcy prawnego, to wtedy o kosztach procesu orzeka z urzędu, z własnej inicjatywy.

Stosunkowe rozdzielenie kosztów

Ha, a co jak sprawa będzie tylko częściowo wygrana, na przykład z odszkodowania żądanego w wysokości 100.000 złotych sąd zasądzi 70.000 albo 50.000 albo 96.000 albo 5.000 złotych? W takich przypadkach sąd stosunkowo rozdziela koszty pomiędzy stronami lub wzajemnie je znosi.

Przy stosunkowym rozdzieleniu trzeba dokonać szeregu obliczeń. Najpierw należy zsumować wszystkie koszty, policzyć ile każda ze stron wydatkowała, następnie ustalić w jakiej proporcji wygrała sprawę i porównać to, co każda ze stron wydała, z tym co powinna wydać z uwagi na wynik sprawy.

Przykład:

Powód żądał zasadzenia kwoty 100.000 złotych. Wniósł opłatę w wysokości 5.000 złotych. Zapłacił wynagrodzenie radcy prawnego w wysokości 5.417 złotych. Wniósł również zaliczkę w wysokości 2.000 złotych na poczet wynagrodzenia biegłego. Razem wydał  12.417 złotych.

Pozwany w tej sprawie poniósł koszty wynagrodzenia swojego adwokata w wysokości 5.417 złotych oraz koszt zaliczki w wysokości tez 2.000 złotych. Razem wyda 7.417 złotych.

Te dziwna końcówka 17 złotych, to opłata skarbowa od pełnomocnictwa.

Suma kosztów procesu, koszty powoda i pozwanego, to 19.834 złotych.

Wynik sprawy był taki, że sąd zasądził od pozwanego na rzecz powoda kwotę 75.000 złotych. Obliczył, że powód wygrał sprawę w 75% według poniższego wzoru:

X= 75.000 zł x 100% / 100.000 zł = 75%

i w takim zakresie pozwany powinien partycypować w kosztach procesu. Idąc dalej, 75% z kwoty 19.834 zł to 14.875,50 złotych. W związku z tym, że pozwany wydatkował już 7.417 złotych,  to dopłaci powodowi tylko różnicę między kwotą 14.875,50  i 7.417 złotych, czyli kwotę 7.458,50 złotych.

Sprawdźmy, czy u powoda zgadza się kasa: Powód miał ponieść 25% kosztów, 25% kwoty 19.834 złote, czyli 4.958,50 złotych. Wiadomo, że wydał 12.417 złotych, a od pozwanego dostanie 7.458,50 złotych, co daje 4.958,50 złotych w ostatecznym rozrachunku. Bingo! Bilans wyszedł na zero.

W przytoczonym przykładzie opinia biegłego kosztowała 4.000 złotych, czyli dokładnie tyle ile wynosiła zaliczki wniesione przez powoda i pozwanego.  Może się jednak zdarzyć, że koszt opinii będzie wyższy, a tymczasowo na brakującą część wyłożył Skarb Państwa rękami sądu. Co wtedy?  W takim przypadku, sad rozlicza tymczasowo wydatkowane kwoty od stron na rzecz  Skarbu Państwa stosując odpowiednio przepisy dotyczące rozliczania kosztów procesu. Czyli zasada podstawowa: przegrany płaci.

Wzajemne zniesienie kosztów

Sąd może też koszty wzajemnie znieść, to nic więcej jak pozostawienie stron z poniesionymi przez siebie kosztami. Tak się stanie, jeżeli dojdzie do remisu, czy remisu ze wskazaniem, a poniesione koszty po obu stronach są podobne.

Nie zawsze przegrywający płaci

Nie zawsze strona wygrywająca otrzyma zwrot kosztów procesu od przegranego. Jeśli pozwany nie dał powodu do wytoczenia powództwa i przy pierwszej czynności uznał żądania powoda, to nie poniesie kosztów procesu. Ponadto, w szczególnie uzasadnionych sytuacjach sąd może nie obciążać strony przegrywającej kosztami procesu w części, a nawet w całości. Modyfikują one zasadę podstawową rozliczania kosztów procesu.

Postępowanie nieprocesowe

W postępowaniu nieprocesowym zasadą jest, że każdy uczestnik ponosi koszty swojego udziału w sprawie we własnym zakresie. Ta zasada również doznaje wyjątków. Jeśli interesy uczestników są sprzeczne lub są oni  w rożnym stopniu zainteresowani sprawą. Wtedy sad może stosunkowo rozdzielić koszty, a nawet obciążyć nimi jednego tylko uczestnika.

Jeżeli interesy uczestników są sprzeczne, to sąd ma możliwość zastosowania podobnej zasady jak w procesie, czyli może obciążyć kosztami stronę, której wnioski zostały oddalone lub odrzucone. Dodam tylko, że stwierdzenie nabycia spadku, zasiedzenie, dział spadku, zniesienie współwłasności to przykłady spraw rozpoznawanych w postępowaniu nieprocesowym.

Organ administracji wydaje niekorzystne rozstrzygnięcie

Podjęcie roli superwizora pracy socjalnej wymaga spełnienia przesłanek określonych w przepisach. Trzeba między innymi zdać stosowny egzamin. Nie każdy może podejść do egzaminu. Przepisy stanowią, że zainteresowany powinien legitymować się ukończeniem konkretnego kierunku studiów. Ktoś zatem sprawdza, czy kandydat spełnia przesłanki uprawniające do podejścia do egzaminu. Wszystko jest dobrze, jeżeli to sprawdzenie wypada pozytywnie. W jednej z prowadzonych przeze mnie spraw chodziło o odmowę dopuszczenia do egzaminu na superwizora pracy socjalnej. Sprawa miała dwa etapy, pierwszy, który można określić jako formalny oraz drugi, merytoryczny. Oba równie istotne.

W pierwszym etapie chodziło o ustalenie, czy w ogóle można się odwołać od pisma Komisji działającej przy Ministrze Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w którym odmówiono zainteresowanemu prawa do złożenia egzaminu. Otóż twierdzono, że Komisja podjęła decyzję, a nie jak określa się w Kodeksie postępowania administracyjnego „wydała decyzję”. Ponadto, wskazywano, że przepisy rozporządzenia regulującego pracę socjalną nie określają procedury odwoławczej. Komisja nie jest organem uprawnionym do wydawania aktów o charakterze władczym, takich jak decyzje administracyjne. Krótko mówiąc, od pisma nie przysługuje środek zaskarżenia. Tak uznał Minister rozpatrujący złożony środek zaskarżenia. Podobnego zdania był Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, który odrzucił skargę. Uznał bowiem, że ta nie podlega kognicji sądu administracyjnego. Sąd przychylił się do stanowiska ministerialnego, zgodnie z którym pismo miało mieć wyłącznie informacyjny charakter, konkretnie informować o brzmieniu przepisów jednej z ustawy. Skarżone pismo, zdaniem sądu, nie zawierało elementów jakie winna posiadać decyzja administracyjna czy postanowienie. Nie ma podstaw by poczytywać rozstrzygnięcia zawarte w piśmie jako rozstrzygnięcie w indywidualnej sprawie w zakresie praw czy obowiązków strony skarżącej.

Prawo do sądu i zasada demokratycznego państwa prawa

Rozstrzygnięcie WSA nie przekonywało i złożona została skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Istota sporu, który zawisł przed NSA sprowadzała się do oceny dwóch kwestii:

  1. Czy pismo pochodzi od organów administracji oraz
  2. czy stanowi rozstrzygnięcie z zakresu administracji publicznej?

Już na wstępie rozważań NSA podkreślił, że kontrowersje w orzecznictwie i w doktrynie budzi określenie formy prawnej załatwienia sprawy administracyjnej w nader licznych przypadkach ustaw, z których nie wynika wprost, że sprawa podlega załatwieniu w drodze decyzji administracyjnej. Sąd wskazał, jakie stanowisko w tym zakresie ukształtowało się w orzecznictwie oraz w piśmiennictwie prawniczym. Otóż brak w ustawie wyraźnego wskazania, że określone indywidualne sprawy administracyjne są rozstrzygane w drodze administracyjnej, nie przesądza o tym, że sprawa nie należy do kategorii spraw administracyjnych, załatwianych w drodze decyzji administracyjnej w postępowaniu unormowanym przepisami Kodeksu postępowania administracyjnego.

Ustalenie w jakiej formie prawnej sprawa ma być załatwiona sprawa wymaga analizy przepisów ustawy oraz rozporządzenia, które stanowią podstawę działania organu administracji. Z przepisów tych wynika między innymi, że do załatwiania spraw z zakresu postępowania oraz egzaminu na superwizora pracy socjalnej powołana jest Centralna Komisja Egzaminacyjna do spraw Stopni Specjalizacji Zawodowej Pracowników Socjalnych, która działa przy Ministrze Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Komisja, jak to komisja, jest ciałem kolegialnym i we wszystkich zakresach działania podejmuje uchwały. Do zadań Komisji należy m.in. przeprowadzenie postępowania oraz egzaminu w zakresie uzyskania certyfikatu superwizora pracy socjalnej, informowanie osób ubiegających się o dopuszczenie do egzaminu o terminie egzaminu oraz dopuszczanie do egzaminu. Po weryfikacji dokumentów CKE podejmuje decyzję w sprawie dopuszczenia osób do egzaminu. W tym kontekście nie budziło wątpliwości NSA, że CKE, realizując zadania publicznoprawne, występuje w roli organu administracji publicznej. Jak podkreślił NSA pod pojęciem administracji publicznej należy rozumieć, oprócz organów ustrojowych, również organy w ujęciu funkcjonalnym, wykonujące powierzone im działania w zakresie administracji publicznej,

Wobec powyższego NSA stwierdził, że Komisja została wyposażona w kompetencje do podejmowania środków o charakterze władczym wobec osób, które objęte są zakresem jej działania. Takim środkiem była odmowa dopuszczenia do egzaminu na superwizora pracy socjalnej. Odmowa bowiem definitywnie pozbawia konkretną osobę możliwości podnoszenia kwalifikacji zawodowych, a idąc dalej, możliwości awansu zawodowego.

Wreszcie, rzecz w mojej ocenie najistotniejsza. Zdaniem Sądu przyjęcie, że odmowa dopuszenia do egzaminu nastąpić miałaby na podstawie arbitralnego rozstrzygnięcia, bez prawa do jego kontroli sądowej stanowiłoby naruszenie z jednej strony konstytucyjnego prawa do sądu (art. 45 Konstytucji RP), z drugiej zasady demokratycznego państwa prawa (art. 2 Konstytucji RP). Przypomniał NSA, że zapewnienie jednostce ochrony przed arbitralnością organu władzy publicznej stanowi o istocie demokratycznego państwa prawnego.

Kontrola legalności postępowania władz administracyjnych w sporze ich z obywatelem przez organ sądowy uważana była i jest za element sine qua none państwa praworządnego. Stąd też w demokratycznym państwie prawnym niezbędne jest poddanie kontroli sądowej i ochronie sądu wszystkich działań administracji publicznej, za pomocą których mogą być nakładane obowiązki na obywatela, jak również ograniczane jego prawa. Tak rozumiane prawo do sądu stanowi publiczne prawo podmiotowe jednostki wobec państwa.”

Zawarte w pismach rozstrzygnięcia niewątpliwie pozwalały na uznanie ich za jednostronny, władczy przejaw woli uprawnionego organu, na skutek których adresat został pozbawiony możliwości podwyższenia kwalifikacji zawodowych.  Strona ma prawo do tego, by jego oparte na prawie materialnym roszczenia i wnioski rozpatrywać w ramach przewidzianej prawem procedury i w określonych przez prawo formach. W razie gdy norma prawa materialnego wymaga konkretyzacji, formą dokonania tej konkretyzacji jest decyzja administracyjna.

Obowiązuje zasada domniemania załatwienia sprawy w drodze decyzji. Zasada ta jest wywodzona z zasady demokratycznego państwa prawnego, statuującej standardy sprawiedliwości proceduralnej. Jeżeli istnieje wątpliwość co do formy załatwienia sprawy administracyjnej, należy przyjąć, że powinna być ona załatwiona w drodze decyzji administracyjnej.

O tym czy, czy dany akt administracyjny jest decyzją, przesądza nie jego nazwa, lecz charakter sprawy oraz treść przepisu, który stanowi podstawę działania organu załatwiającego tę sprawę. Za decyzję uznaje się rozstrzygnięcie :

– jednostronne organu administracji,

-które w sposób wiążący traktuje o konsekwencjach obowiązującej normy prawa administracyjnego,

– które skierowane jest do indywidualnie określonego podmiotu i w konkretnej sprawie,

– które podejmowane jest w sferze stosunków zewnętrznych, poza systemem organów państwowych i podległych im jednostek.

Dopiero orzeczenie NSA otworzyło drogę, żeby rozpoznać pretensje skarżącego na kolejnym poziomie, merytorycznym. Również w tym zakresie rozstrzygnięcie organu zostało podważone.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł, że skarżący spełnił ustawowe wymaganie posiadania kierunkowego wykształcenie. Bez znaczenia jest, że akceptowany kierunek studiów ukończył w takiej czy innej specjalizacji.

Ponadto, ustawowy, dwuletni termin na złożenie egzaminu należy liczyć do dnia złożenia przez kandydata stosownego wniosku. Czas potrzebny organowi na podjęcie decyzji w przedmiocie dopuszczenia do egzaminu oraz czas oczekiwania na termin wyznaczonego egzaminu nie mogą wpływać na zachowanie terminu. Skarżący nie ma na te czynności wpływu.

Call Now Button